Snakedoctors ,,obligation”. Gitarowy brud, przestery i klimat amerykańskiej alternatywy.
O Snakedoctors już pisałem przy okazji ich albumu ,,Waiting” Dziś odpaliłem ,,obligation”. I po prostu zacznę pisać po tym jak przesłuchałem ten album z wielkim… No właśnie, już sugerować? Powstrzymam się, najpierw przejedźmy się po numerach bo jest po czym! Zaczynający się siermiężnie ,,Life’s No Prison” popieścił mnie od samego początku swoim brudem i gitarowym zgrzytem! Uwielbiam takie motywy. Od razu przed oczami stanęły mi dokonania Sonic Younth i demówek Nirvany z ,,Bleach” na czele! Jednak to tylko taki komentarz dla tych, którzy nie słyszeli nigdy Snakedoctors, wokół czego się można zakręcić. Nie jest to porównanie, bo ten zespół przekonał mnie już do swojego stylu gry. Jednak po kolei… Wjeżdza ,,Jeff Johnson Spoke”. Mroczny, sterylnie zbudowany na perkusji i basie powoduje w słuchaczu, hm, wróć… spowodował w mnie takie skojarzenie z Ianem Curtisem. I dodam tylko, że Joy Division bardzo szanuję! No dobrze, bo się zaraz zespół wkurzy za te porównania. Dodam