Tomasz Budzyński. Artysta kompletny. Rozmowa z malarzem, muzykiem o sztuce i świadomości.

 

Tomasz Budzyński. Malarz, autor tekstów, muzyk. Artysta, który od momentu występu w Jarocinie w legendarnym już zespole Siekiera po dziś dzień z zespołami Armia, 2Tm2,3 tworzy muzykę ważną. Tworzy muzyczną i ilustracyjną bajkę o świecie metafizycznym i tym, który jest pewną bramą do naszej świadomości. W końcu też poeta i autor solowych płyt. O tych właśnie chciałem porozmawiać z Panem Tomaszem w tym wywiadzie.

 

 

Tomek nadaje: Panie Tomaszu! Nie wiem od czego zacząć tą rozmowę, aby nie zacząć banalnie. Mówienie o Pana twórczości to jak opisywanie pewnego świata. Bajkowego, mistycznego, ubranego w dźwięki i obrazy. Takie są też Pana solowe albumy. Piękne, zarazem niepokojące, metafizyczne… są jak z bajki. Jakiej? Jaka to bajka? O czym? 

Tomasz Budzyński:  Sławek Gołaszewski, współzałożyciel zespołu Armia uważał , że to co gramy i śpiewamy to jest bajka.  On był filozofem mistycznym i naszą twórczość potrafił uzasadnić teoretycznie. Pamiętam jak mówił , że bajka to jest robienie dziury w świadomości. Jednak jest pytanie dokąd ta dziura ma prowadzić? I to jest według mnie tak jak z ikonami. Ikona to okno na rzeczywistość nadprzyrodzoną. Malarze ikon mówią że oni malują niebo. I przez tą ikonę tak jak przez okno można patrzeć na niebo. Ja myślę, że ta dziura w świadomości jest po to, aby można było patrzeć na tą rzeczywistość nadprzyrodzoną. Patrzeć na niebo. Dziennikarze, którzy lubią szufladkować muzykę pytali mnie często jak bym określił to co gramy, ja zawsze mówię ,że gramy muzykę bajkową.

Tn: Co skłoniło Pana jako muzyka, malarza, człowieka, który z zespołem Armia stworzył świat doznań tak głębokich dla słuchacza, że trudno jednoznacznie je opisać, do tego, aby nagrać pierwszą solową płytę. I kolejne.

TB: Chciałem przede wszystkim poszerzyć swoje, że się tak wyrażę, horyzonty brzmieniowe.  Ale nie chciałem tego robić w zespole  Armia, który ma swój bardzo charakterystyczny styl.  Nie chciałem zmieniać tej ,,armijności”. Chciałem, żeby Armia pozostała w swoim stylu jaki ma do dziś. Pomyślałem, że mogę spróbować nagrać płytę solową. Miałem kilkanaście fajnych pomysłów i w ten sposób powstała  płyta ,,Taniec szkieletów”, którą nagrałem wspólnie z Krzysztofem Banasikiem ,,Bananem”, który grał kiedyś  w Armii na waltorni i klawiszach . To nie był  jakiś przypadkowy wybór. Banan  bardzo podobnie czuje muzykę, on dokładnie wiedział co trzeba zrobić i jak grać.  Nic nie musiałem mu tłumaczyć bo w tych sprawach rozumiemy się w zasadzie bez słów. Nagraliśmy to u niego w domu, w małym pokoju w bloku na Mokotowie. Jestem bardzo zadowolony z tej płyty.  W zasadzie udało nam się stworzyć takie brzmienie o jakie mi chodziło. Ja  słucham dużo muzyki autorskiej, bardzo lubię płyty takich muzyków jak  Leonard Cohen, Nick Drake czy Cat Stevens. Płyta solowa jest też wypowiedzią bardziej osobistą niż to co śpiewam w zespole Armia.

Tn: Zacznę od ostatniego albumu ,,Pod Wulkanem”. Jest niepokojący. Fascynujący i zarazem pełen niepokoju. Tak jak pod tytułowym wulkanem. Czy ten niepokój jest z czymś związany? 

TB: No tu bardzo istotny jest kontekst powstawania tej płyty ,bo ten niepokój jest związany z pandemią. Nad tą płytą pracowałem właśnie w tym czasie. To było tak , jakby mieszkać pod wulkanem. W stałym zagrożeniu. Trzeba liczyć się z tym, że ten wulkan, który pomrukuje, wydostają się z niego  jakieś dymy, może się nagle obudzić i będzie niewesoło. Więc wydaje mi się, że generalnie takie było wtedy moje życie i w ogóle życie większości ludzi. W tym czasie kilku moich przyjaciół zmarło. Ja dwa razy byłem chory na COVID-19 i muszę powiedzieć, że Bogu dzięki przeżyłem. To jest bardzo ważne doświadczenie, bo ta sytuacja sprawia, że człowiek zaczyna nagle myśleć o śmierci i uświadamia sobie , że tak naprawdę to niewiele od niego zależy. O tym, że jest bezradny i kruchy i nie ma wpływu na wiele rzeczy. To doświadczenie jest dobre, bo przywraca człowiekowi jego właściwe wymiary. Okazuje się, że wcale nie jest on panem swojego życia, jak mu się w tym dotychczasowym ciepełku wydawało. Rozwiewa się iluzja. I to jest bardzo dobre tak trochę się zmniejszyć i spokornieć… Można się opamiętać i nawrócić.

Tn: Teraz rozumiem tytuł

TB: Tytuł kojarzy się też z książką Malcolma Lowrego, która jest jedną z najsmutniejszych książek na świecie. Tak mówię, bo w mojej twórczości są często takie skojarzenia literacko, plastyczno, filmowe. 

Tn: Przyznam, że ,,Pod Wulkanem” jest dla mnie przystępniejszy niż ,,Osobliwości”. Miałem trudność z tą płytą. Jest… osobliwa? Taka miała być? Co Pana wtedy poruszało, co zainspirowało?

TB: Jest to wynik mojej ówczesnej fascynacji muzyką awangardową. W tym czasie słuchałem dużo muzyki improwizowanej np. free jazzu. Armia nagrała wtedy album ,,Freak”.  Powstał zespół Rimbaud ,który założyłem z Michałem Jacaszkiem i Mikolajem Trzaską. Wszystko to słychać na płycie ,,Osobliwości”. Ona trochę się różni się od moich poprzednich płyt solowych. To nie są już te melodyjne piosenki, ale ja chciałem właśnie  taką płytę nagrać. Bardzo lubię teksty z tej płyty takie jak „Dziwadełko” czy „Gorsze dziecko”. Pamiętam, że do napisania „Dziwadełka” zainspirowała mnie rozmowa z Robertem Brylewskim o fizyce kwantowej. Zastanawialiśmy się co by było gdyby ze zderzacza hadronów wyłoniły się te „dziwne cząstki” i zaczęły zjadać przestrzeń albo pożerać niebo.

Tn: Trochę tak jak sztuczna inteligencja, która też ma swoją granice. Próbuję tworzyć za artystów, pytanie, czy to dobra droga

TB: Dla mnie jest to szaleństwo. To tak jakby hodować sobie potwora, który cię pożre. Wydaje mi się , że człowiek generalnie posiada takie skłonności samobójcze. To co się teraz dzieje to jest jakaś powszechna degradacja człowieczeństwa. Świat w którym się urodziłem już nie istnieje.  Na moich oczach dokonała się ta straszna  rewolucja cyfrowa. Gdyby ktoś mnie spytał szczerze, który świat wolę, powiedziałbym że wolę tamten, świat który jest ludzki …

Tn: Ja też tęsknię za światem z mojego dzieciństwa…

Tn: Nadzieja, śmierć, miłość… to tematy przewodnie na albumie ,,Luna”? Jest ten album pewną opowieścią o naszej egzystencji, tym co człowiekiem szarpie. Był czy może jest dla Pana pewną wewnętrzną rozterką? Czy to za śmiałe pytanie z mojej strony? 

TB: Ja już jestem stary i mam pewne rozterki i swoje wątpliwości. Rozwiewają się te iluzje i złudzenia jakie się miało w młodości. Życie jest poważne i trzeba dokonywać wyborów. Wcale nie jest tak łatwo dostrzec i wybrać dobro. Mieć dar jasnego rozróżniania to wielki skarb. Płyta ,,Luna” jest moją drugą płytą solową. Na tych solowych  albumach  teksty są bardzo osobiste, można powiedzieć ,że wręcz autobiograficzne. Tak jak płyta ,,Taniec szkieletów” mówi o dzieciństwie i młodości, krainie, gdzie człowiek żyje prawie jak w raju, tak płyta ,,Luna” jest opowieścią człowieka dorosłego. Ta pierwsza dzieje się w dzień, jest rozświetlona słońcem poranka, natomiast ,,Luna” dzieje się w nocy. Jest  podróżą nocnym pociągiem. To bardzo tajemnicza podróż.

Tn: Jest pięknie zilustrowana. To co mnie urzekło, kiedy po raz pierwszy po nią sięgnąłem to obraz na niej…

TB: Płyta ,,Luna” jest nocną wędrówką, błądzeniem po różnych manowcach bo człowiek może się mylić. I dobrze jest to widzieć. To, że się błądzi jest czymś oczywistym. Jeżeli człowiek nie widzi tego zła to żyje w całkowitej ciemności. To zło trzeba jakby zdemaskować i wtedy dopiero można się nawrócić. Płyta ,,Luna” jest właśnie o tym. Jest podróżą pociągiem, wysiada się na jakiejś stacji i idzie się przez tę noc nie wiadomo dokąd. Nie jest to jednak całkowita ciemność bo noc też ma swoje światło.

Tn: ,,Luna” jest pięknie zilustrowana. Obraz jest dopełnieniem dźwięku. Może dźwięk obrazu? Co było pierwsze? 

TB: U mnie na początku jest obraz bo ja jestem malarzem, muzykiem zostałem przez przypadek. Michał Jacaszek ,mój kolega z zespołu Rimbaud  mówi, że Armia to jest zespół muzyki ilustracyjnej.  Ja muszę mieć jakąś wizję plastyczną. To nie jest jakaś idea o której piszę tekst. Ja muszę widzieć obraz. I potem dopiero to opisuję. Moje teksty nie są skierowane do intelektu tylko znacznie głębiej. Nie komentuję sytuacji społeczno politycznej i nie uprawiam publicystyki. Mnie interesuje „rozmowa dusz”  a to jest zupełnie inny poziom porozumienia . Nie trzeba wszystkiego „rozumieć”  wystarczy „czuć”. To zupełnie wystarczy i jest piękniejsze.

Tn: ,,Rimbaud”. Twórczość tego poety mocno Pana poruszyła. Tak mocno, że poświęcił Pan uwagę na nagranie płyty.

TB: Arthur Rimbaud jest moim ulubionym poetą, poetą mojej młodości. W liceum chodziłem na wagary z tomikiem jego poezji. Czytałem jego wiersze drzewom i kwiatom wśród lasów i pól.  Mnie fascynował ten jego styl życia, taki włóczęgowski. Ja też jestem obieżyświatem, całe życie gdzieś dojeżdżam. Jego poezja tak jak i jego życie wywarły na mnie ogromny wpływ. Na płytach Armii są różne cytaty z jego wierszy. Zawsze chciałem nagrać płytę tylko z jego tekstami, ale tak naprawdę nie wiedziałem z kim miałbym to zrobić. Przez wiele lat ten pomysł w mnie tkwił a jak poznałem Mikołaja Trzaskę, niesamowitego muzyka, saksofonistę i klarnecistę, pomyślałem, że to jest właśnie człowiek z którym mógłbym taką płytę nagrać. Nie wiem jak to się stało, ale dowiedział się o tym Michał Jacaszek, który również mieszka w Gdańsku, że my coś kombinujemy z Trzaską i zadzwonił do mnie żebyśmy go wzięli do zespołu. Po prostu tak powiedział. W ten właśnie sposób powstało to tajemnicze trio – zespół  Rimbaud . Powstała niezwykła płyta, na której śpiewam nawet po francusku!   

Tn: Czy to był podobny stan i skupienie, który towarzyszył ,,Der Prozess” Armii? I inspiracja twórczością Frantza Kafki? Swoją drogą ,,Der Prozess” subiektywnie uważam za arcydzieło, jeżeli to dobre słowo na określenie tej płyty. 

TB: Ja po prostu przez przypadek sięgnąłem po tę książkę , którą bardzo dobrze znam. Czytałem ją kiedyś w młodości. Otworzyłem gdziekolwiek i zacząłem czytać , był to chyba słynny fragment  „Przed prawem” To ponowne odczytanie  zrobiło to na mnie tak piorunujące wrażenie , że pomyślałem sobie, że przecież ja też jestem w tym wieku jak Frantz Kafka i mi też już wytyczono proces. I nagraliśmy o tym płytę.

Tn: Mam podobne odczucia bo po tą płytę sięgnąłem świadomie mając lat czterdzieści jeden, czytając w książeczce od płyty, że jest to taki wskazany wiek do obcowania z tym albumem

TB: Człowiek młody jest generalnie zadufany w sobie. Wydaje mu się, że wszystko rozumie, wszystko wie lepiej. Z wiekiem okazuje się, że tak naprawdę to nic nie wie. Pewne sprawy duchowe odsłaniają się gdzieś tak dopiero po czterdziestce. Wtedy można czytać takie książki jak ,,Proces” czy ,,Zamek” ,które są dziełami kabalistycznymi i mistycznymi. Po czterdziestce człowiek czuje, że jemu też wytyczono proces i to nie są jakieś żarty. W szkołach każą czytać ,,Proces” młodzieży i wpychają im do głowy tę wulgarną i  powierzchowną .społeczno-polityczną interpretację a tu zupełnie o co innego chodzi.

Tn:  ,,Legenda” którego wydawcą jest Narodowe Centrum Kultury to nawiązanie do albumu Armii? To ukłon dla kultowej wśród fanów zespołu płyty? 

TB: To nie jest „moja płyta”, to jest płyta Michała Jacaszka. Ja tylko zostałem zaproszony żeby zaśpiewać. Michał Jacaszek kompozytor muzyki elektronicznej jest fanem Armii, jego zdaniem płyta ,,Legenda” jest najlepszą płytą rockową na świecie. To co powstało jest jego autorską reinterpretacją. Opierał  się oczywiście na oryginalnych utworach ale dokonał ich bardzo pięknej dekonstrukcji. Wziąłem udział w tym przedsięwzięciu i  uważam, że płyta jest bardzo ciekawa. Zagraliśmy nawet  kilka koncertów i ludzie byli zadowoleni. 

Tn: Zatrzymam się przy pozycji ciężkiej. Trudnej. Bolesnej. Tam gdzie dla wielu ludzi rodzi się pytanie o istnienie Boga… ,,Stuthoff. Apel Cieni.” Jest to płyta, po którą nie powinien sięgać słuchacz nieprzygotowany, najedzony, dosłownie i w przenośni. Tej płycie nie powinien towarzyszyć żaden komfort odsłuchu. Wręcz ból, ale i egzystencjalna nadzieja. Czy zgodzi się Pan z moimi odczuciami, czy są mylne? 

TB: Dyrektor muzeum obozu Stuthoff Piotr Tarnowski zwrócił się do nas , czy nie nagralibyśmy muzyki do wierszy więźniów tego obozu, co już samo w sobie jest czymś niewyobrażalnym.  Za ujawnienie czegoś takiego więźniowi  groziła natychmiastowa śmierć. Okazało się, że w takim miejscu, które jest piekłem na ziemi powstała poezja liryczna. Tam był nawet jeden wiersz o miłości.  Jak się z tym zapoznałem to na początku odmówiłem, nie czułem się na siłach, żeby to zrobić…

Tn: Ja przy pierwszym odsłuch wyłączyłem ten album w połowie… nie byłem w stanie emocjonalnie przez niego przebrnąć, przy drugim odsłuchu miałem łzy w oczach 

TB: Ta płyta nie jest po to, żeby komuś było miło . To jest hołd złożony ofiarom. Nic więcej nie można zrobić. Tu chodzi o to aby nie zapomnieć o tych ludziach, o ich cierpieniu. Odbiór nie jest przyjemny i taki ma być. Tak jak zwiedzanie takich miejsc nie należy przecież do przyjemności.. Ja raczej ich unikam ,bo jestem zbyt wrażliwy. Jednak przed nagraniem płyty byliśmy w tym obozie, żeby zobaczyć na własne oczy miejsce gdzie ktoś odważył się pisać wiersze. Bardzo to przeżywałem. Modliłem się do Boga, żeby mi pomógł nagrać tą płytę. I nagraliśmy. 

Tn: Zostawiłem na koniec… Bo to był Pana początek. Solowy oczywiście. ,,Taniec szkieletów”. Bardzo lubię utwory z tej płyty. Zwłaszcza ,,Anielo, mój aniele” i ,,Stacja Dęblin”. Ten album ma pewną lekkość, jest w nim dużo optymizmu, pogody. Dlaczego taki tytuł? Bardziej kojarzy się z śmiercią? Czy to może pewne zmylenie słuchacza? 

TB: Jak już mówiłem wcześniej ,,Taniec szkieletów” jest opowieścią o dzieciństwie i młodości. O tym okresie w życiu człowieka, kiedy wydaje się być szczęśliwy i wolny. Ma jeszcze w sobie zapach  raju i jest zakochany po raz pierwszy. Teksty na tej płycie są autobiograficzne, to moje wspomnienia . Aniela to była moja babcia . Tytuł „wymyśliła” moja żona Natalia komentując zdjęcie ,które nam ktoś zrobił bardzo  dawno temu. Patrząc na to zdjęcie powiedziała- „to jakiś taniec szkieletów” .  

Tn: O czym będzie kolejny album? Zakładam, że będzie.

TB: Takich rzeczy to ja nie wiem , bo to co robię to nie jest efekt przemyśleń i założeń tylko spontaniczny zryw. Ale ja już mam 62 lata, więc może będzie o starości. Współpracuję z moim synem Stanisławem, który gra na gitarze w Armii i udziela się też w moich solowych projektach. Bardzo dobrze mi się z nim pracuje , więc mam nadzieję, że mi pomoże. 

Tn: Czekamy… Czy w współczesnym świecie widzi Pan bardziej upadek czy nadzieję? Jak widzi Pan nas jako ludzi w obliczu przemijania? Wojen?

TB: To bardzo smutne bo ja na własne oczy obserwuję rozpad świata, w którym się urodziłem. Tu chodzi o kulturę. Ja wychowałem się  jeszcze w świecie ,który można było nazwać „chrześcijańskim”, wśród pewnych wartości, których się trzymam jak mogę. Tego już nie ma. Trochę  jest tak jakby ktoś wymienił rybkom wodę w akwarium. Objawia się zupełnie inny „duch”, który jest mi wrogi. Ten duch jest nieludzki. To potwór, apokaliptyczna bestia. Mój świat już odszedł i stracił smak, istnieje już tylko w mojej pamięci. Powiem szczerze, że zaczyna mi być tu trochę obco,  ale ja żyję w perspektywie wieczności dlatego mam nadzieję.    

Tn: Czego Panu życzyć? 

Jestem artystą. Proszę mi życzyć żebym malował dobre obrazy, pisał dobre teksty, nagrywał dobre płyty i grał dobre koncerty.

Bardzo Panu dziękuję za rozmowę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

The Pau. Wywiad z artystką nazywającą rzeczy bezpośrednio po imieniu.

Gutierez. Dojrzali muzycy i dojrzała muzyka. Wywiad z zespołem.

Kolaboranci. Legendarna formacja z kilkoma koncertami. Już wkrótce!