Maria Konopnicka. Z płyt mógłby wybudować niezłą chatę. Spotkanie z metalowym guru w wywiadzie dla Tomek nadaje.
Tomek nadaje: Maria Konopnicka. Pisarz, wielbiciel metalu, postać coraz bardziej rozpoznawalna. Zgadzasz się?
Maria Konopnicka: Pisarz z zamiłowania, dziennikarz z zawodu,
wielbiciel nie tylko metalu, ale w ogóle muzyki. Postać rzeczywiście
coraz bardziej rozpoznawalna, ale nie wiem czy to mnie bardziej cieszy
czy przeraża.
Rozpoznawalność nie była powodem
zaproszenia Ciebie do rozmowy, ale Twoja pasja. Kamilu! Właśnie, Maria
Konopnicka to kto według Ciebie?
Maria Konopnicka
narodziła ze 20 lat temu na forum muzycznym Masteful Magazine – gdy
okazało się, że kilka nicków pod którymi starałem się zarejestrować jest
zajętych dla przekory wpisałem „Maria Konopnicka” i tak już zostało.
Pisałem tam przez lata na początku głównie się bawiąc i zwalczając tych,
którzy twierdzili, że „metal się skończył”, później już nieco poważniej
– bo to internetowe środowisko zaczynało się łączyć z rzeczywistości.
Cześć piszących tam osób poznałem na koncertach, nawiązałem też kilka
fajnych znajomości, które trwają do dziś. Gdy powstał Facebook, a
formuła forów przestała się sprawdzać założyłem fanpage, chcąc dzielić
się z ludźmi swoją muzyczno-kolekcjonerską pasją, ale też pragnąć
kontaktu z maniakami o podobnych zainteresowaniach. Myślę jednak, że
Maria Konopnicka jest jednocześnie pewną kreacją, fanpejdzem na poły
poważnym, ale też na poły humorystycznym. Mam do siebie sporo dystansu i
lubię bawić się tą mariową konwencją, która w sposób naturalny przez te
lata się wykrystalizowała.
Wróćmy do pasji. Wprawdzie ja obracam się wśród innych gatunków niż metal, choć tego też czasem słucham, jednak dla mnie jesteś wyrocznią! Gdybym potrzebował metalowej recenzji beż namysłu zwróciłbym się do Ciebie! Ile to już lat słuchasz tego szeroko pojętego gatunku i jak to się zaczęło?
W metalu siedzę od 1990 roku, tyle że nie zdawkowo czy
rekreacyjnie, ale naprawdę maniakalnie. Zwykle słucham muzyki po
kilkanaście godzin na dobę, towarzyszy mi ona na każdym kroku. Zbieram
płyty, jeżdżę na koncerty, kupuję i czytam muzyczne magazyny, no i
piszę, bo pisanie to moja kolejna pasja, którą z muzyką często łączę.
Oczywiście siłą rzeczy w tym czego słucham jakoś się orientuję, ale
wcale nie uważam się za wyrocznię. Wciąż poznaję nowe rzeczy, wciąż
odkrywam zespoły, bywa że niektóre albumy doceniam dopiero po latach.
Uwielbiam muzyki słuchać, przeżywać ją, inspirować się nią, ale
jednocześnie nie traktuję jej w sposób akademicki, nie staram się w niej
specjalizować. To co o niej wiem jest raczej efektem ubocznym.
Nie znam nikogo kto ma w domu tyle płyt co Ty! Jak kiedyś pokazałem zdjęcia z twojego profilu mojej żonie skwitowała mnie : ,,A ty się uważasz za kolekcjonera, phi…”. To był komplement w Twoją stronę. Ile masz w domu płyt? Liczyłeś?
Też nie znam nikogo kto ma tyle płyt. Nigdy ich nie liczyłem, ale szacuję że moja kolekcja to ponad 40 tysięcy albumów. Oczywiście to co widać na zdjęciach to malutka cząstka.
Jak się Odnajdujesz w ich szukaniu?
Mniej więcej wiem czego gdzie szukać, ale oczywiście bywa, że jakiejś płyty przez długi czas nie mogę znaleźć. Częściej jednak słucham tego co akurat wpadnie mi w ręce niż z premedytacją poszukuję określonego tytułu. Po prostu podchodzę sobie do regału z płytami, coś wpada mi w oko i pod wpływem impulsu włączam. Nie planuję czego będę słuchał jutro czy za godzinę. Trochę inaczej jest z nowościami, ona trafiają na oddzielny regał i tam spędzają tak dużo czasu, aż je przyswoję i się nimi nacieszę. Zwykle to jest 2-3 lata. Później robią miejsce na kolejne nowości. Płyt najnowszych – zakupionych w ostatnich tygodniach w ogóle nie chowam. Leżą w stosach przy odtwarzaczu, by częściej lub rzadziej do niego powracać.
Wiem, że masz żonę i synów. Jak Oni zapatrują się na Twoją pasję? Twoje kolekcjonerstwo?
Moja
pasja jest częścią mnie, synowie wśród tych płyt się wychowują, żona
poznając mnie wiedziała z kim się wiąże, więc na było żadnego
zaskoczenia. Ona też słucha dużo muzyki, chodzi ze mną na koncerty, w
jakiś sposób współuczestniczy w tej mojej muzycznej pasji.
Wróćmy do muzyki. Bo Ty nie słuchasz tylko metalu, prawda?
Słucham bardzo różnych rzeczy: jazzu, rocka progresywnego, awangardy, krautrocka, industrialu, hip-hopu, elektroniki. Lubię Queen, Prince’a, Bowiego, Michaela Jacksona, Boba Dylana, Stonesów, Beatlesów. Moje fascynacje muzyczne są bardzo szerokie.
Jednak metal jest chyba najważniejszy. Zwłaszcza ten ekstremalny? Opowiadasz o płytach, których niektórzy baliby się włożyć do odtwarzacza!
Tak, metal tkwi w sercu najgłębiej, bo to dla mnie coś więcej niż muzyka. Ten gatunek w jakiś sposób mnie ukształtował, z tą muzyką wiąże wspomnienia, płyty do których powracam są jak karki z pamiętnika. Jednocześnie jednak wcale nie uważam, że metal jest najbardziej ekstremalnym gatunkiem muzycznym. Wiele płyt free jazzowych ma wyższy próg wejścia i radykalniejszą wymową niż najbrutalniejszy metal. Kiedyś jak w drodze na koncert Blasphemy puściłem kolegom całkiem głośno Matsa Gustafssona to prawie płakali jak wychodzi z samochodu.
Świetnie opowiadasz o tych płytach. Nawet jak człowiek boi
się ich posłuchać to czyta się o Nich rewelacyjne! Czujesz, że Jesteś
znawcą tematu? Ja np obracam się wśród alternatywy i czuję że dużo wiem o
post punku, grunge’u czy scenie niezależnej, szeroko pojętej. Jak jest z
Tobą?
Fakt, że mój profil śledzą też ludzie, którzy
metalu nie słuchają i robić tego nie zamierzają bardzo mnie cieszy.
Kiedyś mi ktoś powiedział, że czyta wszystkie moje recenzje, ale po
recenzowane płyty nie sięga, bo po prostu wie, że mu się nie spodobają.
Lubi jednak jak mu tę muzykę tłumaczę, bo emocje są w jakiś sposób
uniwersalne i ich opis może przemówić do czytelnika czasami bardziej niż
sama muzyka. A ja się tak naprawdę na muzyce nie znam – piszą o niej w
większym stopniu mówiąc o tym co czuję niż o jej
techniczno-produkcyjnych aspektach. Oczywiście mam dość szeroką skalę
porównawczą, bo wiele muzyki w życiu słyszałem i sporo o niej
przeczytałem. Nie czuję się jednak żadnym ekspertem, bardziej
miłośnikiem i kimś kto muzykę wciąż poznaje i uczy się jej słuchać.
Jest taki zespół, którym Wywołałeś dość spore kontrowersje w
sieci. Raczej ich recenzją. To odwaga tak pisać. Czujesz się odważnym
recenzentem?
Myślę, że jak ktoś wchodzi na profil gościa
piszącego o metalu to jest już na wszystko przygotowany. Dziś metal
raczej kontrowersji nie budzi. Brutalność, przemoc, satanizm – to mogło
szokować jeszcze w latach 90. ale nie dziś. Oczywiście gdy czasami z tej
metalowej bańki wyjdę – a zdarza się to przy okazji filmików, które
miewają większe zasięgi niż pisane posty, napotykam kogoś kto poczuje
się dotknięty. Kiedyś prezentowałem piękne winylowe wydanie Motley Crue,
na którym było mnóstwo pentagramów i dostałem parę wiadomości od
postronnych osób, które żaliły się, że szerze zło. Ja jednak więcej tego
„zła” dostrzegam w komentarzach na Facebooku na mainstreamowych
stronach niż w metalowym undergroundzie.
Wywołana lawina komentarzy dała Ci energię, cokolwiek zrobiła? Czy traktujesz to z przymrużeniem oka i dalej robisz swoje?
Na liczbę komentarzy nie narzekam, Maria Konopnicka to nie tylko profil do czytania, studium osobowości muzycznego pasjonata, ale także społeczność. Mnóstwo świetnych ludzi, którzy żyją muzyką, kupują tony płyt i chodzą na koncerty. Od nich dowiaduję się mnóstwo rzeczy, a nierzadko poznaję kolejne zespoły i płyty, które mi umknęły.
Jesteś metalowcem czy po prostu słuchasz metalu? Z pewnością dla wielu Jesteś autorytetem w tej dziedzinie?
Metalowiec to dla mnie właśnie ktoś kto słucha metalu. Koszulki, skóry, długie włosy to sprawy drugorzędne. W czasach nastoletnich znałem metali, którzy bardziej się z tą muzyką obnosili niż jej rzeczywiście słuchali. Ja najczęściej wolałem wydać kasę na kasety i płyty niż kupować sobie nową koszulkę, skórzane spodnie czy bajeranckie obuwie. Jestem ten muzyce wierny od ponad 30 lat, nigdy nie czułem znużenia, ani nie umniejszałem jej wobec innych gatunków muzycznych. Dla jednych mogę być autorytetem, dla innych szaleńcem – jakimś przerysowanym gościem, który nie ma prawa istnieć. Ja po prostu kocham muzykę i lubię o niej pisać.
Jesteś też Pisarzem. Opowiedz o tej części Twojej działalności.
Pisarz
to chyba zbyt szumne określenie. Powiedziałbym raczej, że jestem
autorem kilku książek, ale nie na tyle popularnym by się z pisania
utrzymywać. Napisałem dwie powieści kryminalne, oraz powieść grozy –
„Pętla”, która wyszła nakładem wydawnictwa Vesper. Napisałem też książkę
„Kucem być” z muzycznymi i około muzycznymi wspomnieniami z czasów
nastoletnich. Nakład dawno się już wyczerpał a wiele osób wciąż o nią
pyta. Trzeba będzie pomyśleć o drugim wydaniu.
Odzywają się do Ciebie wytwórnie wydające muzykę metalową z prośbą o recenzję płyt?
Tak, czasami mi ktoś coś przysyła do recenzji, ale ja nigdy nie
obiecuję, że na pewno o danej płycie napiszę. Recenzuję tylko część z
tego co dostaję, czasowo nie byłbym w stanie wszystkiego ogarnąć, a poza
tym nie chciałbym by to moje pisanie przerodziło się w obowiązek
odbierający radość twórczą. Jedni wydawcy to rozumieją i wciąż mi płyty
przysyłają, inni zaniechali się – bo wolą wysłać komuś, które na pewno o
wszystkim co dostanie napisze.
Jakim Jesteś człowiekiem? Co lubisz poza muzyką? Jeżeli znajdujesz jeszcze czas na cokolwiek innego.
Zawodowo zajmuje się działalnością wydawniczo-dziennikarską. Od
23 lat prowadzą lokalną podwarszawską gazetę, od 7 portal informacyjny.
Od dziecka fascynują się sztukami walki – mam czarny pas w karate oraz w
kick boxingu, ćwiczę też boks i bjj. Moją najstarszą pasją są komiksy –
na nich uczyłem się czytać, kupuję je przez całe życie i pochłaniam z
pasją. Przy okazji dorobiłem się całkiem sporej kolekcji komiksów.
Chodzisz na koncerty. Poznajesz na nich muzyków? Jest ktoś z sceny metalowej kogo znasz osobiście?
Na koncerty chodzą od wczesnych lat 90. Siłą rzeczy przez te lata
trochę muzyków poznałem, ale nie należę do osób, które sterczą w
kolejce pod autograf czy zagadują w okolicznościach poza koncertowych.
Sporo muzyków poznałem w związku ze swoją publicystyką, a niektórych po
prostu dlatego, że oprócz tego, że sami grają są też maniakalnymi fanami
kupującymi płyty i chodzącymi na koncerty.
O czym jeszcze chciałbyś powiedzieć a o czym ja nie wspomniałem w tym wywiadzie?
Black Silesia Open Air jest najwspanialszym festiwalem metalowym na świecie. Je*ać Noise Magazine
Czego Ci życzyć?
Zdrowia.
Zdjęcia pochodzą z prywatnych zbiorów Maria Konopnicka umieszczonych na jego fanpejdzu na Facebooku.
Komentarze
Prześlij komentarz