DICE. Hard rock w nowej odsłonie. Recenzja nowego albumu.

 

Przyznam, że od jakiegoś czasu spotykam się przy recenzjach z pewnymi opisami, które wędrują razem z materiałem zespołu, który poddawany ma być obróbce recenzenckiej. I podobnie jest w przypadku zespołu DICE. Wyczytałem, że panowie grają klasycznego hard rocka w nowoczesnym wydaniu. Potem jeszcze doczytałem, że ,,Siódemki” łączą w sobie elementy rocka progresywnego, funky, czy też pierwiastek muzyki folkowej. Podobno idealnie spaja to wspólny mianownik w postaci dominującego na płycie, klasycznego hard n' heavy. Ok, przeczytałem i z taką informacją rozpocząłem odsłuch płyty, stawiając sobie za cel: brak sugerowania się opisem, pomimo, że już popełniłem jego lekturę, he.
No i poszło. Pierwszy kawałek. Płyta rozpoczyna się bardzo energetycznym ,, Lubię złe". Zwiastuje to dobry klimat na albumie jednak energiczne riffy nie będą tutaj jedyną mocną stroną. ,,Pętla czasów" to nieco wolniejszy numer, który zapowiada obecność na tej płycie również takich klimatów. Jest jakby spokojniej, jednak absolutnie nie trąci balladowym klimatem, bo ten spokój przeplatany jest mocnym gitarowym akcentem. 
 
Kawałek - ,,Wszystko" zachwyci miłośników Red Hot Chili Peppers.Klimat funky, bardzo melodyjny z zabawną grą słów w tekście! Uważam że ten numer mógłby stać się wizytówką ,,Siódemek", tak jak ,,Diamentowy pył". Bardzo uwodząca ballada przy której panowie przypomnieli mi klimat Led Zeppelin co jest ogromnym komplementem w stronę DICE, bo stworzyć taki klimat trzeba umieć. ,,W Stronę Burzy" to taki wypośrodkowany stylistycznie utwór. Dużo tu dźwięków pokazujących, że zespół dobrze odnajduję się w różnorodnych stylach grania. ,,Słońce" mocne gitarowe łojenie, gdzie ja miałem wrażenie obcowania bardziej z heavy niż hard rockowym graniem. 
 
DICE lubi zaskakiwać. I najbardziej robi to na swoim tytułowym numerze ,,Siedem siedem". Gdyby zacząć słuchać tego albumu od niego to obraz płyty jawiłby się całkiem inaczej. Jest to numer typowo progresywny, metalowy z klimatami symfonii. Natomiast już kończąc swoje wydawnictwo zespół ponownie wraca do grania typowo rockowego, nostalgicznego i klasycznego.
Na płycie znajduje się łącznie trzynaście numerów, niektóre pominąłem, ale to dlatego, aby rozbudzić w słuchaczu ciekawość i chęć sięgnięcia po muzykę Dice (PL)
 
I teraz powrócę do tego o czym pisałem na wstępie a mianowicie swoim celu, czyli powstrzymanie się od sugestii. Nie musiałem zbytnio się wysilać, bo stała się zbędna! Uważam, że opis z którym miałem przyjemność spotkać się na początku był mocno oszczędny i wręcz skromny! Przestrzeń albumu jest w stu procentach zagospodarowana dźwiękiem. Dobre szybkie rockowe granie, przeplatają genialne solówki, które potrafią dopełnić riffy. Szybkość gitar sprawia, że mamy trochę klimatu power metalowego, heavy, jednak w samej szybkości gry i niektórych fragmentach utworów. W dominującej większości dźwięków przenika się hard rock w nowej odsłonie. Panowie potrafią grać w różnych stylach flirtując z klasycznym rockiem, hard rockiem i czerpiąc z metalowych zagrywek.
Teksty są oczywiste, jasne i klarownie współgrają z muzyką. Okładka ma w sobie coś z folkowej tęsknoty. Tym albumem DICE pokazuje, że jest zespołem dojrzałym, z perfekcyjnym warsztatem gry, nieoczywistym i oryginalnym. Taki jest ten album. Gorąco polecam każdemu, kto lubi łączenia nieoczywiste a zarazem jest miłośnikiem hard rocka. 🫡


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

The Pau. Wywiad z artystką nazywającą rzeczy bezpośrednio po imieniu.

Gutierez. Dojrzali muzycy i dojrzała muzyka. Wywiad z zespołem.

Kolaboranci. Legendarna formacja z kilkoma koncertami. Już wkrótce!