BRUDNO. Ilość dźwięków i teksty, które wywołują ogromne emocje u słuchacza.

 

BRUDNO sprawiło mi pewną trudność. Kilkakrotnie podchodziłem do tej płyty z różnymi odczuciami. Pierwszy odsłuch mnie nie ujął. Kolejny wprawił w zakłopotanie, że chyba nie jestem w stanie ogarnąć takiej ilości dźwięków i wszystko jakoś wymyka się moim muzycznym zmysłom. Kolejny odsłuch był falą ekscytacji, która następnie przeszła w pewną trudną do zdefiniowania fascynację tą płytą. To, że nie dam rady ubrać tego zespołu w żaden znany mi gatunek stało się pewnikiem! I stało się też oczywistym, że mam do czynienia z dźwiękami, które tańcząc w przedziwnych konfiguracjach tworzą ostatecznie spójną całość. Nie sposób jest słuchać tego albumu w jeden sposób. Jest on muzyczną petardą, która odpala się za każdym razem inaczej, zależy, który kawałek się włączy! Wybrałem kilka, choć to był wybór całkiem losowy, bo nie jestem w stanie wskazać najlepszego. Każdy z nich jest inną odsłoną BRUDNO.

 

Jednak zaryzykuję i na początek spróbuję opowiedzieć o ,,Lost In Paradise". Klimat trochę popowy, lekko trącający latami 80 i klubem disco z tamtego okresu. ,,Właśnie tak" to trochę reagge, które przenika się między melodią lekkiego popu tworząc wpadający w ucho, lekki flow.,,Wstyd" okazał się bardzo klimatycznym, instrumentalnym numerem, który mocno zaznacza się melancholią i refleksyjnością.
,,To chyba raj" energetyczny i elektroniczny numer. Bardzo ciekawym pod względem dźwięków, budowania klimatu, gdzie mocno refleksyjny tekst dopełnia całości jest ,,Uszczypnij mnie". Zespół pokazał w tym numerze, że nie pisze wyłącznie lekkich kawałków, jak mogłoby się wydawać na początku albumu, ale potrafi sięgnąć po mocne, dzikie dźwięki. Jak dla mnie ten numer, podobnie jak ,,Manifesto" mogą z powodzeniem być wizytówkami zespołu, jeżeli w ogóle takie można wyodrębnić. Podobnie jak bardzo nostalgiczny ,,Dom", gdzie gości dużo nostalgicznego blasku.
Im dalej, tym robi się ciekawiej a samo BRUDNO oferuje nam 11 numerów. Buduje w nich klimat, emocje i różnorodne odcienie. Ta płyta nie pozwala się nudzić. Na moment nie zatrzymuje słuchacza w muzycznym letargu. Na koniec zostawię jeszcze jeden ważny element. Teksty. Mocne, bez banału i zarazem fascynujące same w sobie. I pisząc ostatnie zdanie dodam, że będą po wielu odsłuchach stwierdzam, że jest to zespół, który racząc słuchacza stwierdzeniem ,,Marzyłam żeby napluć Ci w twarz..." w numerze ,,Wstyd" bez tego uczucia może z podniesioną głową sięgać po swoje, z buta wjeżdzać na alternatywne sceny i mieć wiele do zaoferowania! Polecam ten album!
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

The Pau. Wywiad z artystką nazywającą rzeczy bezpośrednio po imieniu.

Gutierez. Dojrzali muzycy i dojrzała muzyka. Wywiad z zespołem.

Kolaboranci. Legendarna formacja z kilkoma koncertami. Już wkrótce!